Sierpniowe wydanie „National Geographic Polska” ukazało się 30 lipca br. – z czterema różnymi okładkami. Ilustrują one temat numeru, którym są kanony piękna obowiązujące w różnych zakątkach świata.
W naszej kulturze te wzorce cały czas ewoluują, zaś ludy pierwotne piękno definiują jeszcze inaczej – dla nich piękne jest to, co użyteczne. Tę różnorodność podkreśla okładka, która w sierpniowym wydaniu występuje w czterech wersjach. Na jednej widnieje kobieta z etiopskiego plemienia Oromo, kolejna stanowi portret młodej Somalijki. Dwie pozostałe wersje przedstawiają kobietę z Umbrii i Tybetankę w tradycyjnym stroju.
Gościem honorowym sierpniowego wydania jest Robert Lewandowski. Napastnik piłkarskiej reprezentacji Polski i Borussii Dortmund dołączył do grona 12 wyjątkowych osób, które w tym roku redakcja obdaruje unikalną trójkolorową flagą National Geographic Society. Lewandowski zagościł w rubryce „Pod flagą NG”.
W sierpniowym numerze znalazł się też materiał o Biskupinie. Ważnym tematem wydania są lwy – drapieżniki, które równie groźne jak dla swoich ofiar, są dla przedstawicieli własnego gatunku. Osobny artykuł poświęcony jest koegzystencji lwów i ludzi. Wydanie zawiera też materiał o cenotach Majów – krasowych studniach na Jukatanie. Prenumeratorzy otrzymają dwa dodatkowe teksty: o niezwykłym rumuńskim miasteczku z ponad setką fantazyjnych romskich rezydencji oraz o kalifornijskiej rzece Klamath, na której zburzone mają zostać cztery tamy, by przywrócić jej naturalny wygląd i umożliwić migracje łososiom.
Multiplikacja okładek w polskim wydaniu „National Geographic” została zastosowana już po raz drugi. Pierwszy raz wykorzystano ten zabieg w kwietniu br. Wydania z kilkoma wersjami okładek ukazywały się już w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech. Sierpniowe wydanie „National Geographic Polska” ukazało się 30 lipca br.
(na podstawie informacji G+J Polska)
Komentarz do “„NG Polska” z kanonami piękna”
Całkowicie nie rozumiem osób, które wstydzą się powiedzieć, że są z kraju. Przez zdecydowaną większość swojej kariery zawodowej pracowałem zza granicą i bardzo często spotykałem się z takimi sytuacjami. Naprawdę nie mamy czego się wstydzić.