Zaczynał ponad 20 lat temu, od jednego kiosku. Dziś Bernard Soja ma w Łodzi 27 kiosków, saloników, sklepów, do których prasę dostarcza Kolporter. Choć – jak sam mówi – w biznesie bywa raz lepiej, raz gorzej, to jest przekonany, że jeśli człowiek dąży konsekwentnie do wyznaczonego celu, to na pewno osiągnie sukces.
Swój pierwszy kiosk otworzył na dworcu Łódź Fabryczna. – A właściwie przejąłem go po poprzednim najemcy – mówi Bernard Soja. – Widziałem, że miejsce jest atrakcyjne. Dotychczasowy najemca jakoś niezbyt dobrze prosperował, więc postanowiłem, że teraz ja spróbuję.
Do spółki z kolegą zajęli się handlem. Powstał drugi i trzeci kiosk. – Różnie bywało, raz lepiej, raz gorzej – przyznaje nasz rozmówca. – W pewnej chwili przerzuciłem się na inną branżę. Ale nie wyszło i w latach od 1997– 1998 wróciłem do swoich kiosków i zacząłem się tym zajmować naprawdę intensywnie.
Praca w ciągłym ruchu
W tej chwili Bernard Soja, właściciel firmy Inter-Prasa, prowadzi w Łodzi 27 punktów sprzedaży. Wśród nich 23 to punkty, w których sprzedawana jest prasa. Dostarcza ją firma Kolporter.
– Ogarnięcie tego wszystkiego to spore wyzwanie – przyznaje Bernard Soja. Trzeba dopilnować, rozwiązywać problemy, jakie przy tej skali biznesu zawsze gdzieś się pojawiają. – W tej chwili nie mam już wspólnika. Wszystkie obowiązki zostały porozdzielane między konkretnych pracowników. Każdy wie, za co odpowiada. To jednak nie znaczy, że dla mnie już nic nie zostało. Codziennie pracuję od godziny 8 do 19 – opowiada nasz rozmówca. – Z tego tylko godzinę spędzam w biurze. Poza tym przez cały czas jestem w ruchu. Objeżdżam wszystkie punkty, jako właściciel muszę być na bieżąco. Nie ma lepszego sposobu na dopilnowanie biznesu. Pracuję od poniedziałku do piątku i oprócz tego jeszcze pół soboty. W niedziele staram się nie angażować w pracę.
Uczciwy i kontaktowy personel
Jeszcze jedną ważną sprawę pan Bernard załatwia zawsze osobiście – rekrutuje nowy personel. W tej chwili daje pracę ponad pięćdziesięciu osobom. – Ważne są umiejętności i kompetencje, ale zawsze w rozmowie staram się wyczuć, czy dana osoba jest uczciwa – mówi. – Oczywiście, nie zawsze się udaje, wiadomo, że pomyłki się zdarzają. Dla mnie ważne jest też to, czy kandydat jest kontaktowy. Ponieważ handel polega przede wszystkim na kontakcie z klientami. Innych rzeczy można się nauczyć, np. obsługi kasy fiskalnej czy wszystkich obowiązków sprzedawcy, ale kontaktowość to cecha charakteru. Albo się to ma, albo nie.
Zdaniem naszego rozmówcy sukces to wypadkowa wielu czynników. – W handlu ważna jest na przykład lokalizacja. Wiadomo, że to musi być ruchliwe, przelotowe miejsce, albo punkt gdzieś głęboko w osiedlu – tłumaczy. – Jednak i tak nie zawsze się udaje. Mnie też zdarzały się wpadki, kiedy albo od razu zamykałem punkt, albo z żalem musiałem dotrwać do końca umowy. Ale błędy są nieuniknione. Tylko ten się nie myli, kto nic nie robi.
Wiedzieć, czego się chce
Bernard Soja ma zasadę, którą kieruje się w biznesie. – Trzeba ustalić sobie cel i wytrwale do niego dążyć – podkreśla. – Jeśli wiemy, czego chcemy i jesteśmy zdeterminowani, by to osiągnąć, to prędzej czy później się uda.
Wolne chwile pan Bernard stara się poświęcać na swoje pasje, których ma sporo. – Nie mam jednego hobby, które pochłania mnie całkowicie – mówi. – Moje zainteresowania są dość szerokie.
Lubię jeździć na nartach. Oprócz tego interesuję się numizmatyką, starymi samochodami.
EWA KŁOPOTOWSKA
Na zdjęciu: Bernard Soja (fot. Adam Kapuścik)
Artykuł ukazał się w miesięczniku „Nasz Kolporter” (luty 2015)