Rozwój technologii nie zahamował sprzedaży tradycyjnych, papierowych kalendarzy. Jeszcze kilkanaście lat temu najmodniejszym i najbardziej dostępnym na rynku był tak zwany „zdzierak” – gruba, mała książeczka z kartką na każdy dzień tygodnia. Kolorowe, duże kalendarze ścienne były wówczas rarytasem. Dzisiaj rynek kalendarzy jest poważną gałęzią branży wydawniczej, a ich producenci prześcigają się we wzorach i pomysłach na nowe formy.
Stworzenie atrakcyjnego kalendarza jest nie lada wyzwaniem i jednocześnie polem do popisu dla każdego wydawcy. Musi go tak zaprojektować, by odpowiadał gustom czytelnika. Wiadomo, że gospodyni domowej spodoba się coś innego niż miłośnikowi fauny czy flory. Wydawcy muszą wymyślić rzecz, z której czytelnik nie tylko będzie zadowolony zaraz po jej kupieniu, ale jeszcze na tyle mu się spodoba, że będzie chciał ją mieć także w następnym roku. Musi to być coś szczególnego i oryginalnego.
Sprostać wymaganiom klienta
Wśród klientów największe zainteresowanie kalendarzami widać w grudniu i styczniu, choć na rynku hurtowym są już od sierpnia, a u detalisty od października. Kalendarze są traktowane jako towar sezonowy, ale w błędzie jest ten, kto myśli, że koniec roku jest najgorętszym okresem dla wydawców kalendarzy. – Prace nad kalendarzami na kolejny rok rozpoczęliśmy w marcu. Rok 2013 jest już dla nas rozdziałem zamkniętym. Już teraz myślimy nad ofertą na przyszły rok – mówi Tomasz Adamski, przedstawiciel firmy KALPOL , producenta kalendarzy. – Przygotowując wzory kalendarzy bierzemy pod uwagę wiele czynników. Najważniejsze jest dla nas jego przeznaczenie. Inny kalendarz wybierze uczeń, a inny pani domu. Staramy się tak dobrać wszystkie składniki, by powstał oryginalny i szczególny kalendarz, który trafi w gusta nie tylko naszych odbiorców, ale przede wszystkim ich klientów. Firma KALPOL przygotowała na 2013 rok ofertę kalendarzy w dwóch, najpopularniejszych formatach – kieszonkowe i ścienne – dodaje Tomasz Adamski.
Kieszonkowy notatnik na cały rok
Większość Polaków posiada telefon komórkowy, w którym można zapisać notatkę. Pomimo tego wielu z nich korzysta z podręcznych terminarzy, w których mogą zapisać numery telefonów, ciekawe spostrzeżenia czy notatkę przypominającą o jakimś wydarzeniu. Specjalnie dla tych osób firma KALPOL przygotowała dwa kalendarzyki kieszonkowe – Kalendarz Personalny i Kalendarz Osobisty.
Oba kalendarze mają bardzo czytelny układ kalendarium i są funkcjonalne, pomimo małej, bo zaledwie 64-stroniowej objętości. W kalendarzyku znajdują się strony na notatki, spis numerów telefonów kierunkowych do innych państw oraz do największych polskich miast , a także skrócone kalendarze na rok 2013 i 2014.
Do kuchni i salonu
Wybierając kalendarz ścienny klienci zwracają największą uwagę na jego estetykę.
– Nie wyobrażam sobie domu bez kalendarza na ścianie – mówi Lucyna Zakrzewska, kupująca kalendarz ścienny w jednym z kieleckich saloników prasowych. – Przyznam, że miałam problem z wyborem, bo na półce było kilka bardzo ładnych. Nie mogłam się zdecydować, który w przyszłym roku zawieszę w kuchni – dodaje.
– W naszej ofercie każdy znajdzie coś dla siebie. Przygotowaliśmy kilkanaście kalendarzy tematycznych – mówi Tomasz Adamski. – Dla osób, którym bliska jest postać Papieża Polaka mamy „Kalendarz Papieski” z bł. Janem Pawłem II. Miłośnikom zwierząt proponujemy kalendarze: „Dzikie Zwierzęta”, „Konie”, „Koty”, „Psy” czy „Ptaki”. Fanom flory przygotowaliśmy kalendarze” „Kwiaty”, „Bukiety” i „Ogrody”. Nie zabrakło także tytułów z pięknymi widokami oraz kalendarzy kulinarnych z przepisami. W naszej ofercie znajdują się dwa takie tytuły: „Kuchnia świata” i „Kuchnia polska” – wylicza Tomasz Adamski.
– Uważam, że warto mieć kalendarze w swojej ofercie. Moi klienci pytają o nie już we wrześniu, a od początku listopada sprzedają się jak świeże bułeczki – mówi Urszula Siwik-Pidperychora, prowadząca salonik prasowy w Byczynie.
Kalendarze firmy KALPOL dostępne są w sieci dystrybucyjnej Kolportera. Można je zamówić w każdym oddziale terenowym Departamentu Dystrybucji Prasy Kolportera.
Kinga Beck-Tracz
Artykuł ukazał się w miesięczniku „Nasz Kolporter” nr 12/2012