Czytelnictwo dziennika „Echo Dnia” w województwie świętokrzyskim wynosi 47,80 procent. W województwach mazowieckim i podkarpackim gazeta utrzymuje się odpowiednio na 12 i 10 miejscu w rankingu instytutu badawczego SMG/KRC i wyprzedza kilka ogólnopolskich tytułów, choć ukazuje się tylko w kilku powiatach. Te świetne wyniki, plasujące ten dziennik na pierwszym miejscu wśród gazet lokalnych, utrzymują się od lat.
Rozmowa ze Stanisławem Wróblem, redaktorem naczelnym dziennika „Echo Dnia”.
„Nasz Kolporter”: – Dane z rynku prasowego spędzają wydawcom sen z powiek – większość tytułów notuje spadki sprzedaży, tymczasem „Echo Dnia” ma nie tylko najwyższy wskaźnik czytelnictwa wśród gazet lokalnych w Polsce, lecz w dodatku zanotowało w pierwszych miesiącach tego roku lekki wzrost sprzedaży. Jaka jest recepta na taki sukces?
Stanisław Wróbel: – Konsekwentnie od wielu lat bardzo dbamy o dwie rzeczy: jesteśmy bardzo blisko naszych czytelników, nasza gazeta pisze o problemach nawet najmniejszych gmin. Drugi priorytet to bardzo szeroka gama redagowanych przez nasz zespół dodatków tematycznych, którymi konkurujemy z prasą specjalistyczną z dziedziny budownictwa, zdrowia, sportu itp. Pierwszy dodatek do „Echa Dnia” ukazał się w 2001 roku – dziś co tydzień wydajemy ich 13 (w tym powiatowe tygodniki), do tego trzeba doliczyć dwa weekendowe dodatki o imprezach, redagowane dla Kielc i Radomia. Kolejny kamień milowy na drodze do sukcesu „Echa Dnia” to docieranie do wszystkich grup wiekowych, począwszy od pierwszej klasy szkoły podstawowej.
Dziennik może zainteresować „pierwszaków”?
– Zapewniam, że może tak jak każdą inną grupę wiekową wśród dzieci i młodzieży . W naszej gazecie coś dla siebie mogą znaleźć uczniowie szkół podstawowych, gimnazjaliści, licealiści, studenci…Na przykład akcję skierowaną do „pierwszaków” prowadzimy już ósmy rok z rzędu – wydajemy dodatki ze zdjęciami klas ze szkół podstawowych, prowadzimy na naszych łamach akcję „Zdrowo i bezpiecznie do szkoły”, w ramach której opisujemy zasady bezpiecznego zachowania w domu i w drodze do szkoły. Już kilka lat temu, kiedy robiło to niewiele lokalnych gazet, weszliśmy w Internet. Nasz portal zbliża się do liczby 700 000 unikalnych użytkowników miesięcznie, w tej dziedzinie jesteśmy najsilniejsi w grupie Mediów Regionalnych, która jest właścicielem naszej gazety.
Wielu ekspertów zajmujących się rynkiem prasowym uważa, że dobrze redagowane strony internetowe „zabijają” sprzedaż gazet – bo po co je kupować, kiedy ciekawe informacje szybciej i za darmo można przeczytać na ekranie komputera?
– To nie jest prawda, oczywiście pod warunkiem, że portal internetowy wspiera sprzedaż papierowej gazety – i odwrotnie – gazeta wspiera zainteresowanie portalem. W naszym przypadku to się udaje. Kluczową rzeczą są nie tylko bieżące informacje, lecz także bardzo mocny podział naszego portalu na grupy tematyczne. Statystyki potwierdzają, że na przykład prawie każdy uczeń zdający szkolne egzaminy szukał wyników u nas, a nie na ogólnopolskich stronach internetowych. Oczywiście na terenie, na którym wychodzi nasza gazeta. Mamy specjalne serwisy dla różnych grup wiekowych, które służą do wymiany doświadczeń i opinii, ten skierowany do studentów oni sami redagują. W Internecie również zbliżamy się do powiatów, z sukcesem konkurując z lokalnymi serwisami, zresztą statystyki naszego portalu potwierdzają, że najwięcej osób wchodzi właśnie z poziomu powiatów.
Nie obawia się pan, że dobrze redagowany portal z czasem wyprze z rynku nawet najlepiej redagowaną papierową gazetę?
– Od Internetu nie ma ucieczki. Jeśli lokalna gazeta chce być silna i opiniotwórcza, po prostu musi mieć bardzo dobry portal. Jeśli gazeta tego nie zrobi, miejsce w Internecie zagospodarują inni, przejmując czytelników, a gazeta zniknie z rynku – na świecie było już wiele takich przypadków. Zresztą portal bardzo pomaga w przygotowaniu papierowych wydań gazety – widać tam jak na dłoni, co interesuje czytelników, jakie materiały są najchętniej czytane, drogą elektroniczną trafia do redakcji bardzo dużo ciekawych informacji i interwencji.
Coraz więcej wydawców zauważa, że nadchodzi zmierzch ery gadżetów dołączanych do gazet. Czy podziela pan tę opinię?
– Nasze doświadczenia stanowią dowód na to, że gadżety są bardzo istotnym elementem budującym siłę gazety, bo mogą zachęcić do jej kupowania. Jednak żeby spełniły swoją rolę, musi je wspierać bardzo profesjonalnie przygotowana treść gazety. Jeśli wydawca o tym zapomina, czytelnik o prostu wyrzuci ją do kosza.
W branży prasowej toczy się też dyskusja na temat cen gazet, detaliści i dystrybutorzy uważają, że są zbyt tanie jak na polskie rynkowe realia.
– Uważam, że jeśli redakcja oferuje czytelnikowi bardzo dobry produkt, to nie zawaha się on przed wydaniem na zakup gazety pewnej sumy. „Echo Dnia” nie wzięło udziału w „cenowej wojnie” dzienników – nie tylko nie obniżyliśmy ceny wtedy, kiedy robiła to konkurencja, lecz ją podnieśliśmy… i absolutnie nie odbiło się to na wysokości sprzedaży. Dlatego uważam, że dobrze zredagowana gazeta codzienna w dzisiejszych realiach może kosztować 1,50 zł w wydaniu codziennym i 2 zł za wydanie magazynowe.
Rozmawiał Maciej Topolski