Rynek czasopism poruszających szeroko rozumianą tematykę zdrowotną należy do jednych z największych segmentów prasy. Ciągle się rozwija i uzyskuje wysoki poziom sprzedaży. Za przykład niech posłużą dane za trzy kwartały 2007 roku, z których wynika, że wszystkie miesięczniki o zdrowiu sprzedawały się wtedy lepiej niż w analogicznym okresie 2006 roku.
Nie wszystko dla wszystkich
Oczywiście, nie wszystkie tytuły z tego segmentu da się włożyć „do jednej szuflady”.
– Tak, jak szerokie jest grono potencjalnych odbiorców, tak szeroki jest wachlarz czasopism dotykających różnych zagadnień pojęcia „zdrowie”. Poziom sprzedaży, jaki osiągnęliśmy obecnie – chociaż nie jest to jakaś rewelacja – uzmysławia nam, że warto dalej drążyć temat – mówi Artur Kuczyński, redaktor naczelny „Babcinych Sekretów” i „Leczenia Tradycją”, wydawanych przez Wydawnictwo Natural Press. – Właśnie dlatego wydaliśmy dwa następne tytuły, których możliwości sprzedaży niebawem będą nam znane. Nasza oferta skierowana jest do wszystkich ludzi, którzy interesują się tematyką zdrowia. Nasze kolegium redakcyjne składa się z osób w przedziale wiekowym od 18 do 70 lat. Bardzo szeroki jest również przedział wiekowy naszych czytelników.
Wydawcy wierzą, że w tym segmencie prasy nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa.
– Rynek czasopism o zdrowiu cały czas się rozwija. Chociaż trzeba oczywiście zauważyć wyraźny podział na popularne pisma o zdrowiu i urodzie oraz wyspecjalizowane czasopisma skierowane do wąskiej grupy osób mających określone choroby lub poszukujących określonych terapii – zaznacza Witold Jarmołowicz, redaktor naczelny ogólnopolskiego miesięcznika „Optymalnik”, wydawanego przez Akademię Zdrowia Dan-Wit. – Pozycja „Optymalnika” jest stabilna i ugruntowana od pięciu lat. Naszymi czytelnikami są dorosłe kobiety i mężczyźni w każdym wieku, z przewagą pięćdziesięciolatków. Są to osoby pragnące doskonalić siebie i poprawiać swoje zdrowie, nierzadko z problemami zdrowotnymi. Osoby dociekliwe, których nie zniechęca zawiła terminologia medyczna. Stanowią grupę czytelników o sprecyzowanych zainteresowaniach zdrowotnych.
Jak zdobyć czytelnika?
Wspomniany wcześniej podział na pisma ogólne i mocno wyspecjalizowane sprawia, że każdy z tytułów na rynku czasopism o zdrowiu stara się określić docelową grupę czytelników i na swój sposób utrzymać ich zainteresowanie tytułem.
– Skupiamy się na pełnej współpracy z czytelnikami. Nasze pisma są w pewnym sensie „interaktywne” – to znaczy tworzone również przez czytelników dla czytelników – mówi Artur Kuczyński. – Uważam, że pozycja rynkowa czasopism, to przede wszystkim kontakt z czytelnikiem, a nie statystyczne sinusoidy. Dlatego cały czas pracujemy nad tym, żeby ten kontakt był pełniejszy i spełniał oczekiwania obu stron.
Wydawcy podkreślają, że w przypadku czasopism o zdrowiu bardzo ważne jest solidne podejście do poruszanej na łamach tematyki. – Zdobywamy czytelników rzetelnym podejściem do tematów. Wszystkie materiały redakcyjne powstają we współpracy z wybitnymi specjalistami (lekarzami, dietetykami, kosmetologami). Dajemy więc gwarancję, że każda informacja, czy porada ukazująca się na łamach „Zdrowia” jest sprawdzona – mówi Izabella Radecka, redaktor naczelna miesięcznika „Zdrowie”, wydawanego przez Wydawnictwo Murator. – Można nam zaufać, co w kwestiach związanych ze zdrowiem ma wielkie znaczenie. Wysoki poziom kompetencji idzie w parze z komunikatywnością. Posługujemy się potocznym językiem, wykorzystujemy rysunki i schematy, dzięki którym łatwiej zrozumieć medyczne, czasem bardzo skomplikowane zagadnienia.
Na komunikatywność zwracają uwagę również inni. – Czytelnicy cenią nasze czasopismo za popularyzowanie trudnej wiedzy medycznej w sposób ułatwiający zrozumienie tych problemów – dodaje Witold Jarmołowicz.
Z czym w nowy rok?
Każdy z wydawców wszedł w nowy rok z kolejnymi pomysłami na podniesienie atrakcyjności swojego pisma. Jakie to pomysły?
– Prawdopodobnie powstanie w końcu nasza strona internetowa. Zamierzamy również jak najszybciej podpisać umowę na dystrybucję prenumeraty, bo szczerze mówiąc liczba prenumeratorów wzrasta, a wolelibyśmy scedować tę formę sprzedaży na jakąś firmę. Nie sądziliśmy po prostu, że ten kanał dystrybucji wzbudzi aż tak wielkie zainteresowanie naszych czytelników – zapowiada Artur Kuczyński. – Z dalszych planów wydawnictwa mogę zdradzić również, że planujemy – wychodząc naprzeciw prośbom czytelników – stworzyć wysyłkowy sklepik zielarski z trudno dostępnymi na polskim rynku specyfikami, które przedstawiamy na łamach naszych pism. Obecnie trwają poszukiwania dystrybutorów i powiem, że mamy już pewne sukcesy na tym polu – więcej nie zdradzę, żeby nie zapeszyć.
Rewolucji nie będzie w ciągu najbliższych miesięcy na łamach „Zdrowia”. – Nie zamierzamy wprowadzać w piśmie radykalnych zmian. Dobór treści i koncepcja magazynu „Zdrowie” są przyjmowane przez naszych czytelników bardzo życzliwie. Stale zdobywamy też nowych sympatyków. Oczywiście wciąż rozwijamy się i udoskonalamy – mówi Izabella Radecka.
Mocno sprecyzowane plany ma „Optymalnik”. – W najbliższym czasie chcemy poszerzyć zakres tematyki o praktyczne porady dotyczące żywienia i zdrowia – zapowiada Witold Jarmołowicz.
Trzeba się pokazać
Na samym zaufaniu czytelników nie da się budować przyszłości tytułu. Potrzebne jest odpowiednie podsycanie tego zainteresowania i właściwa promocja.
– Przy pierwszym naszym czasopiśmie, „Babcinych Sekretach”, które było swoistym eksperymentem tematycznym pokazującym zapotrzebowanie rynku na tego typu prasę, nie stosowaliśmy żadnej formy promocji i nie stosujemy do dzisiaj. Takie zresztą było nasze zamierzenie: chcieliśmy, żeby czytelnik, który rzeczywiście interesuje się tematem sam dotarł do gazety, bo to jest miarodajnym wykładnikiem rynku – analizuje Artur Kuczyński. – Nasze pisma są wydawane trochę w duchu „undergroundowym”, mającym pewien posmak manufakturowości i na takim charakterze nam zależy. Przy następnych dwóch tytułach – „Leczenie Tradycją” oraz „Receptury Ludowe” – jedyną formą promocji był wydruk „nierealnej sprzedażowo” ilości przez pierwsze trzy numery – po to, aby gazetki mogły ukazać się niemalże w każdym kiosku. Jeszcze jednym chwytem promocyjnym było wydanie naszego trzeciego tytułu – „Receptury Ludowe” – trochę w formie „premium”, czyli z kolorową okładką, na lepszym papierze oraz w formacie A5, który może niektórym wydawać się poręczniejszy do lektury. Reasumując – zależy nam trochę na „garażowym” stylu w naszych gazetkach. U nas liczy się treść, a nie kolorowe „wypełniacze”. Dlatego nie stosujemy żadnych form promocji „z pompą”, typu reklamy, radio czy telewizja. W grę wchodzą tylko środki czysto drukarskie i tak myślę zostanie. Nie walczymy z konkurencją, ponieważ uważam, że każdy może jeszcze znaleźć swoje miejsce w szeregu – jeżeli nie będzie kserował pomysłów, a faktycznie wniesie coś w tematykę, która jak wiemy jest naprawdę szeroka.
Za co cenią czytelnicy?
Każdy z wydawców ma szczególnie mocne strony. Publikacje, rubryki lub artykuły, które spotykają się z wyjątkowym zainteresowaniem czytelników.
– U nas wielkim powodzeniem cieszy się część medyczna, poświęcona diagnostyce, profilaktyce i leczeniu – wymienia Izabella Radecka. – Naszym wyróżnikiem są również rozmowy ze znanymi osobami, które opowiadają o swoich perypetiach w kontekście zdrowia i zdrowego stylu życia. Także z tymi, którzy robią coś dla innych. Największy odzew budzą wywiady i reportaże, których bohaterowie mają za sobą trudne doświadczenia, ekstremalne przeżycia. Mnóstwo listów otrzymaliśmy po opublikowaniu rozmów z Januszem Zaorskim, Krystyną Koftą i Anną Dymną.
– Nasi czytelnicy cenią nas przede wszystkim za niezależność i treść, która wypełnia nasze czasopisma. Bo u nas liczy się treść, a nie reklamy i teksty sponsorowane, które, jak wiadomo, są tylko „wypełniaczem” kolorowych pisemek – mówi Artur Kuczyński. – Ale największe słowa uznania otrzymujemy za to, że w ogóle powstały nasze czasopisma, dotykające tematyki, której wcześniej nikt nie podjął.
A co reklamą?
Czasopisma o zdrowiu to również nośnik reklamy. Zapytaliśmy wydawców, jakie branże są najczęściej obecne na ich łamach.
– Obecnie nie umieszczamy żadnych banerów reklamowych na łamach naszych czasopism i w dalszym ciągu trwają spory w kolegium redakcyjnym, czy w ogóle to robić. Może to trochę zepsuć wizerunek naszych pism – analizuje Artur Kuczyński.
– Na naszych łamach najczęściej goszczą reklamy producentów zdrowej żywności i suplementów dietetycznych. Reklamujemy lekarzy stosujących wspomaganie leczenia dietą oraz ośrodki wczasowe z opieką lekarską i zdrowym żywieniem – dodaje Witold Jarmołowicz.
Jest miejsce dla innych?
Wydawcy twierdzą, że na rynku czasopism o zdrowiu jest miejsce dla kolejnych graczy.
– Miejsce jest. Pozostaje tylko pytanie, jakie podejście do czytelnika będą reprezentować i jakie tematy drążyć chętni do wejścia na ten rynek – analizuje Artur Kuczyński.
– My też sądzimy, że na rynku czasopism o zdrowiu jest miejsce dla nowych inicjatyw. Właśnie dlatego w ciągu najbliższych miesięcy chcemy poszerzyć naszą ofertę wydawniczą o czasopismo skierowane do szerszego ogółu czytelników, niż tylko osób ściśle związanych z żywieniem niskowęglowodanowym – dodaje na koniec Witold Jarmołowicz.
(md)